Rozpoczął się Adwent, po raz kolejny
wchodzimy w czas oczekiwania i tęsknoty na przybycie Kogoś bardzo ważnego. Nosimy w sobie różne pragnienia:
szczęścia, bliskości innych osób, poczucie bezpieczeństwa, tego czy starczy
środków na egzystencję. Jest w każdym człowieku oczekiwanie i tęsknota,
wyglądanie czegoś niezwykłego co może zmienić nasze życie. Życie bez
oczekiwań jest tylko nędznym wegetowaniem, ślizganiem się po powierzchni
egzystencji. Okres czterech niedziel często koncentruje naszą uwagę tylko na
przygotowaniu do Bożego Narodzenia, a tu chodzi o coś więcej, to wejście w całą
historię zbawienia w której Bóg wychowuje ludzi do przyjęcia Miłości-
Umiłowanego Syna Jezusa Chrystusa. Jawi się tu również perspektywa
eschatologiczna, świadomość przyjścia Pana na końcu czasów Paruzja- wydarzenie
miłości. Pan przyjdzie do swoich po raz drugi i będzie to spektakularne
widowisko zapierające dech w piersiach. Matthias Gruenewald przedstawił na
zewnętrznej stronie drzwi słynnego późnogotyckiego ołtarza skrzydłowego w
Insenhaim obraz Wielkiego Piątku. Na tle ciemnego, pustego krajobrazu wznosi
się krzyż, do którego przybito umęczone ciało Jezusa. Po prawej stronie krzyża
stoi potężna postać Jana Chrzciciela. Jego ręka, której ekspresji dodaje
wystający z dłoni palec wskazujący, kieruje wzrok widza na postać
Ukrzyżowanego. Na swoim obrazie artysta umieścił słowa z ewangelii św. Jana:
"Potrzeba, bo On wzrastał, a ja się umniejszał"(J 3,30). Jan
Chrzciciel tym gestem wskazania na Jezusa objawia nam adwentowy program życia
duchowego, w którym trzeba wysilić się aby zobaczyć Pana rozpoznać Go, przyjąć
do swojego życia. To urzeczywistnienie tęsknoty Kościoła który woła z głębi
serca: Marana Tha !