Jezus
i Jego uczniowie podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto
wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: „Syn Człowieczy
będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach
zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak
przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to rozmawialiście w
drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to,
kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich:
„Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą
wszystkich”. Potem wziął dziecko; postawił je przed nimi i objąwszy je
ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie
przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie
posłał”.
Być jak dziecko. To postawa wielkiej pokory którą kreśli Chrystus.
Żyjemy dzisiaj w świecie sukcesu, parcia aby w zawodach o sukces być pierwszym
na podium przed innymi. Kariera a za nią
duże pieniądze są przed tobą, szczęście to prestiż za cenę takich wartości jak:
prawda, miłość czy sprawiedliwość. Ewangelia miłości przeciwstawia się takiej
postawie afirmacji ludzkiego "ja". Widzimy Jezusa który jest w drodze
do Jerozolimy, otwarcie mówi swoim uczniom o tajemnicy krzyża,
cierpienia...mimo że sami mają pokusę aby się spierać o pierwsze miejsce w
Królestwie Ojca. "Gdy Jezus widzi, jak w sercach Jego uczniów zagnieżdża
się pragnienie pierwszeństwa, zachwytów i władzy, nie wpada w popłoch.
Właściwie ich nawet nie karci. Pokazuje tylko, w jaki sposób można być
pierwszym, aby odpowiadało to nie logice tego świata, lecz logice
Królestwa Niebieskiego. Posługuje się jak zwykle - paradoksem: "Jeśli kto
chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich". To trudne i
wymaga ogromnej pokory i osobistej autorefleksji. Najbardziej przemawiające do
ludzkiego egoizmu jest wskazanie na dziecko, które ma pierwszeństwo w oczach
Boga. Dziecko streszcza w sobie wszystko: błogosławieństwo, ciepło,
naturalność, prostotę, brak komplikacji, otwartość na miłość. "W
powiedzeniu Jezusa dziecko symbolizuje rzeczywistość, która w oczach ludzi
niewiele się liczy, to wszystko, co nie ma znaczenia, nie jest godne uwagi,
jest uważane za coś niższego. Jezus utożsamia się więc z tym, co
"nieważne", co nie cieszy się szacunkiem, jest słabe bezbronne,
potrzebuje pomocy." To pokazuje że Miłość utożsamia się z tymi
ludźmi opuszczonymi, wzgardzonymi i pozostawionymi tylko sobie, ponieważ
nie mieli dość siły aby wdrapać się na drabinę sukcesu. Chrześcijaństwo nie jest
słabe, pozornie może się tak wydawać, jest mocne miłością którą czerpie
z misterium Krzyża. Potrafić kochać to, co najbardziej małe i pogardzane-
dzięki miłości Tego, która dla świata stał się najbardziej bezbronnym.