Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie
jest nowo narodzony król żydowski ? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie
i przybyliśmy oddać mu pokłon (Mt
2,1-2).
W poszukujących Mędrcach możemy odnaleźć również samych siebie. Tak
często wiara wymaga opuszczenia siebie, zmiany sposobu myślenia, znajomej
orientacji w terenie i wszelkich podejmowanych planów życiowych. Wędrowcy udają
się w drogę ponieważ odczytali znaki. Rezygnują ze swoich aspiracji, wyobrażeń,
spekulacji i udają się w przygodę. Nie rozczarują się z podjętego trudu
pielgrzymki… staną się uosobieniem ludzkich tęsknot za spotkaniem z Tajemnicą
Boga, który stał się tak bliski człowiekowi. Gwiazda oświetlała im drogę aby
mogli mimo wielu dramatycznych sytuacji dojść do upragnionego celu. Tym celem
staje się odnalezienie Dzieciątka Jezus, Maryję spoglądającą z miłością na
największy cud, oraz Józefa którego serce okazało się za ciasne aby to wszystko
ogarnąć. Godność trzech tajemniczych Monarchów
wyraża się właśnie przez to, że odłożyli insygnia swej królewskiej dumy i upadli
przed Bogiem narodzonym w skrajnym ubóstwie aby oddać Mu hołd i uwielbienie. „Nie
są dumni z powodu osiągnięcia celu, lecz padają na kolana i adorują Dzieciątko”.
My sami możemy się uczyć od nich, że kiedy dotykamy tajemnicy Boga obecnego w
historii naszego życia, jedyne co nam pozostaje zrobić to w pokorze poddać się
adoracji. Wcielenie trzeba kontemplować na kolanach, w przypływie zalewającego
serce szczęścia. Mędrcy nie zabłądzili trzymali się nadziei i znaków stopniowo odczytywanych
w drodze. Oni stają się naszymi orędownikami, nie tylko bohaterami okraszonymi
poetycką wyobraźnią religijną pobożnych ludzi żyjących przed nami. On nie
szukali czegoś… co mogłoby pomnożyć ich mądrość, posiadanie czy prestiż. Szukali
Kogoś- Boga Człowieka, aby ich napełnił szczęściem, którego nigdzie nie można zdobyć.
My też pragniemy doświadczyć tego szczęścia. Ono jest błogosławieństwem ofiarującego
się człowiekowi Boga. Dlatego według zwyczaju naszych ojców, przychodząc po
zakończonej liturgii do domu z poświęconą kredą w dłoniach i ziarnami wonnego
kadzidła będziemy chcieli spraszać ową obfitość łask dla naszych bliskich. Ich
imiona wyprowadza się też z błogosławieństwa: „Christus mansionem benedicat” –
Chryste błogosław ten dom, chroń go od zła, niebezpieczeństwa, niewiary. Mędrcy
otworzyli swoje kosztowne skrzynie i ofiarowali Chrystusowi cenne dary: złoto,
kadzidło i mirrę. Karl Rahner próbował interpretować znaczenie drogich prezentów:
złoto wskazuje na naszą miłość, kadzidło na naszą tęsknotę, a mirra na nasze
bóle. To znaki naszego oddania, naszych postaw wobec Wcielonego Boga. Bóg
niczego więcej od nas nie potrzebuje; pragnie być przyjętym i pokochanym. Kiedy
będziemy potrafili zapomnieć o sobie i złożyć dar siebie, to będzie najpiękniejsze
święto