Jezus,
przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z
uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich
uczniów» A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech
się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba
powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy
każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»…
Kościół
nieustannie przypomina nam o potrzebie modlitwy. Stawać w obecności Boga i
pokornie zawierzać Mu wszystkie swoje codzienne trudy, radości. Wypowiadać Bogu
swoje życie. Dziecko, które z pokorą i ufnością zwraca się do Ojca, nie może,
nie być wysłuchanym i odejść z niczym. "Możemy wzywać Boga jako
"Ojca", ponieważ został On nam objawiony przez Jego
Syna, który stał się człowiekiem, a Jego Duch pozwala nam Go poznać... Gdy
modlimy się do Ojca, jesteśmy w komunii z Nim i z Jego Synem, Jezusem
Chrystusem. Wtedy właśnie poznajemy Go i uznajemy z ciągle nowym zachwytem.
Pierwszym słowem modlitwy Pańskiej jest adorujące błogosławieństwo; potem
następuje błaganie. Chwałą Boga jest to, że uznajemy Go za "Ojca",
Boga prawdziwego. Składamy Mu dziękczynienie, że objawił nam swoje imię, że
pozwolił nam w nie wierzyć i że zamieszkuje w nas Jego Obecność."Lubię ten
moment w liturgii, kiedy po doksologii rozpoczyna się śpiew Modlitwy Pańskiej.
Wezwanie "Ojcze"- Tatusiu jest zabarwione miłością, do tego gest
oranta...,wzniesienie rąk ku górze, personifikacja modlitwy, synchronizacja
serc, jakby się chciało sięgnąć nieba, spotkać z rozpostartymi ramionami
Ojca. W Eucharystii stajemy w postawie tęsknoty za Kimś, kto nas zna i
kocha, stajemy z bagażem naszej nędzy, ograniczoności i jesteśmy jak dzieci
spragnione ojcowskiej miłości.